Bardzo lubię grochówkę, a przynajmniej takie mam wspomnienia z dzieciństwa. Gdy dorosłam, okazało się, że zarówno groch jak i fasola powodują dość specyficzną reakcję mojego organizmu, co najgorsze - bardzo bolesną. Więc żegnaj właśnie grochóweczko, fasolko po bretońsku, itd.
Aż tu nagle w rozmowie z moją koleżanką dowiedziałam się, że można z soczewicy ugotować zupę w smaku bardzo zbliżoną do grochówki. Zaryzykowałam - w końcu soczewica to też warzywo strąkowe - i wyszło rewelacyjnie smacznie! Zupa jest naprawdę bardzo zbliżona w smaku do grochówki, jest nieco łagodniejsza i co ważne, w przeciwieństwie do oryginału - bardziej strawna. Mój organizm w ogóle się nie zorientował, że zjadł warzywo strączkowe. FANTASTYCZNA ZUPA. Podałam ją z grzaneczkami.
Ogólne zarysy przepisu podała mi koleżanka, sama nie wiedziała, skąd ma ten przepis, więc trudno podać mi źródło :)
SKŁADNIKI
2 l wywaru z kurczaka
(ja zrobiłam go z 2 pałek, 3 marchewek, 2 pietruszek, kawałka selera, połowy cebuli z dodatkiem ziela angielskiego, liścia laurowego, ziaren zielonego pieprzu i soli)
3 cienkie plasterki boczku wędzonego
szklanka (250 ml) czerwonej soczewicy
majeranek, sól
pszenne pieczywo
masło
olej roślinny
Boczek pokroić w drobną kostkę. Włożyć do garnka, w którym będziemy gotować zupę i mieszając dość mocno podsmażyć, uważając aby się nie przypalił. Dolać gorący wywar, zagotować i wsypać soczewicę. Dodać do smaku majeranek. Gotować ok 10-15 minut, do momentu aż soczewica będzie miękka. Zmiksować. W mojej zupie pływały drobinki boczku i soczewicy, lubię od czasu do czasu trafić na "coś konkretnego". Jak ktoś lubi można naturalnie zmiksować idealnie gładko.
Przygotować grzanki - pieczywo pokroić w drobną kostkę. Na patelni rozpuścić masło z dodatkiem oleju roślinnego, mocno rozgrzać i dodać kostki pieczywa. Smażyć na złoto, często ale delikatnie mieszając.
Smacznego :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz