sobota, 28 czerwca 2014

Truskawkowe hieroglify




Po raz pierwszy od paru lat postanowiłam wykorzystać sezon truskawkowy. W przypadku truskawek można zaobserwować u mnie pewien paradoks. Lubię je, ale bardzo często nie mam na nie ochoty... W tym roku postanowiłam jednak przełamać moc przyzwyczajenia i przyrządzić je na parę - dość banalnych przyznajmy - sposobów. Oczywiście nieśmiertelne truskawki ze śmietaną i cukrem, następnie makaron z truskawkami i śmietaną i w końcu ciasto. W tak zwanym międzyczasie po latach małżeństwa dowiedziałam się, że mój mąż jako jedyny w naszej rodzinie lubi dżem truskawkowy! Tutaj wykazałam się pewną "inwencją" twórczą i do owoców dodałam miętę. Do pierwszej partii świeżą, ale była w ogóle niewyczuwalna, więc do drugiej partii dżemów dodałam miętę suszoną, która dała bardziej zdecydowany smak.
Do ciasta wykorzystałam przepis na ciasto ze śliwkami (link tutaj), w ramach "szaleństw" w kuchni dodałam do niego jeszcze startą skórkę z całej cytryny. Co oczywiste zamiast śliwek na wierzchu wylądowały truskawki. Trudno mi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego nie wybrałam owoców jednakowej wielkości i nie pokroiłam ich na zbliżone kawałki. W efekcie te najmniejsze mocno się skurczyły przybierając ciekawy kształt, a ogólny wygląd ciasta moje dziecko podsumowało "hieroglify". I tak zostało... :)
Obawiałam się, że truskawki puszczą podczas pieczenia dużo soku i ciasto namięknie. Moje obawy okazały się bezpodstawne, a ciasto z truskawkami jest równie smaczne jak ze śliwkami.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz